czwartek, 27 grudnia 2018

Na Bieszczady.....

.... nie ma rady, nie szła do głowy nauka....  tak śpiewało się w moich latach studenckich. Bieszczady znam doskonale, od urodzenia, wszak 16 lat jeździłem tam na wakacje. Więc każda możliwość wyjazdu w Bieszczady traktuję jak osobiste wyzwanie w lata młodości.
Kiedy Stefan Zubczewski dalej nazywany Funiem dał znać : Lasy Państwowe organizują wyjazd w Bieszczady dla fotoreporterów, nie wachałem sie ni chwili. Tej chwili nie wachał sie również Grzesiek Kozakiewicz dalej zwany Kozakiem. Reszta koleżeństwa fotoreporterskiego z KrK zrejterowało. Ten nie moze bo brzuch go boli, ta nie ma czasu, tamten się boi.
I tak stworzyła się prześmieszna wyrypa dwóch starych fotoreporterów w Bieszczady na wewzwanie Funia.....

Dzień pierwszy - Muczne

To tam jest ośrodek Lasów Państwowych który będzie gościł kilkunastu fotoreporterów z całej Polski. Każdy z nas miał swoje plany. Ten zrobić zdjęcie życia, tamten zwiedzić po prostu Bieszczady, bo nigdy nie była, a tamten po prostu się dobrze bawić. Ustaliliśmy z Funiem że my krakowiacy nie będziemy się tarabanić  do Wawy po to aby potem 8 godzin jechać do Mucznego. Wziąłem swoją " Zieloną strzałę (lat 18 czyli dorosła ) " aby wraz z Kozakiem samotrzeć dotrzeć do Mucznego.

Przed wyprawą Waldemar Domański zaopatrzył nas Krakusów w odpowiedni strój znaczy czapki Krakuski które usilnie promujemy. Sa ciepłe , twarzowe i od razu widac skąd pochodzi i dlaczego je nosimy.


A w drodze do Mucznego same atrakcje. Np. Ten samolot który stoi przed knajpą gdzie zapodaliśmy dwa kotlety schabowe tradycyjne


Nie było innego wyjścia. Jak jazda do Bieszczadu to wizyta w Zagrodzie Magodzie w Lutowiskach była rzeczą tak pewną jak pewne sa Żubry w Bieszedzczadzie. Więc jesteśmy.
 Magoda w popołudniowym słońcu.


Nie było innej opcji. Zdjęcie w Magodzie z Jagodą to absolutna przyjemność. Dodam że tak naprawde to kumpela po internecie. Własnie tam swego czasu kilka lat temu znalazłem tą uroczą osobę. Nie udawało sie wcześniej spotkać oprócz Targów Książki więc nasz pobyt u Niej i Maćka była postanowiona wcześniej niż postanowienie wyjazdu do Bieszczadu.... 
   

Kozak spogląda na okolice. Takie rzeczy tylko w Magodzie....


W Magodzie przyjęliśmy jeszcze jedno ostrzeżenie. Bardzo ważne ostrzeżenie...


Dojechaliśmy do Mucznego. Lasy Państwowe stanęły na wysokości zadania. Przyjeli nas ugościli, dali jeść i pić. A potem całą bande fotoreporterów zabrali do Ośrodka pokazowego hodowli Żubra w Mucznem.... 


... abyśmy po powrocie w miejskie pielesze potrafili odróznić krowe od żubra. Tak nas Żubry, żubrzątka i zubrzyce powitały.... 






Było już późno ale oczywiscie jako fotoreporterzy nie mogliśmy się obyć bez zdjęcia pamiątkowego przy pamiątkowym kamieniu w Mucznem. Tak wygladaliśmy. Mnie i Kozaka chyba nie trzeba zbytnio szukać.... 


... a ta młoda dama obok Jurka to nasza Pani Przewodnik po Żubrach. O nich wie wszystko....


Juz ciemno było ale w planie jeszcze jedna atrakcja : zwiedzanie drwenianego kościółka parafialnego w Mucznem któy postawiono dzięki Lasom Państwowym. To chyba jedna z najmniejszych parafii w Polsce. Kosciół cały drewniany a wyposażenie w całości z trofeów myśliwskich.






Dzień drugi - Baligród - Dolina Rabego - Rezerwat Gołoborze.

Tym razem leśnicy postanowili pokazać nam wszystko co mają najlepszego czyli lasy, góry, granicę i parę innych atrakcji.
Poranek zapowiadał sie mroźny i piękny. Mroźno nie było ale dzień był piękny... 


Tu juz na szlaku. Leśnicy pokazywali różne formy flory lesnej w Bieszczadzie. My oczywiście słuchaliśmy i fociliśmy na całego.....



...potężny starodrzew w rezerwacie gołoborzy...



... to i sowa w drzewie...


Nie pytalismy czy to o takie drzewa chodziło kiedy ktoś tam mówił że daje wiecej dwutlenku węgla niż węgiel....


Jedna z atrakcji to Zakład Górniczy " Huczwice " w rezerwacie gołoborzy. Robiło wrażenie



Salamandra, salamandra wrzeszczeli fotoreporterzy na widok zwięrzatka. Uciekło....


Piękny mostek na potoku Rabe. Tu oczywiscie pełna sesja fotograficzna... 





Leśnicy postanowili nam pokazać jeszcze jeden artefakt jakże ważny dla nich i Bieszczadu. Bo kto w Bieszczadzie i Polsce nie słyszał o Świerczewskim generale  co to się " kulom nie kłaniał " ? Niewielu takich było i jest. W tym małym zakładzie zobaczylismy co zostało z pomnika Świerczewskiego który był przez lata symbolem turystycznym Bieszczadu. Sama rzeźba gdzieś przepadła ale postument tutaj leży i nawet jeszcze schlapany czerwoną farbą jest...No wiec tutaj sie pokłonił dekomunizacji wszystkiego .... 




Przed dalszą drogą łyk wody Bieszczadzkiej. Pije Funiek...


W dolinie Rabego jeszcze niezłe miejsce biwakowania. A obok drogowskaz... 


Wracaliśmy już do Baligrodu i nagle : Żubry Żubry !!!!
Piękna chmara żubrów nad doliną Rabego wylazła z lasu. Co bardziej chyży pognał ku nim. Ja robiłem z drogi....



Po wielu godzinach wrażeń powrócilismy do Mucznego. Ale to nie koniec atrakcji na dzisiaj. Po południu pojechalismy na sam kraj Bieszczadu gdzie granica z Ukrainą o rzut beretem jest.
Tutaj domy pracowników leśnych z lat 50 tych.  


Jesteśmy nad granicą ukraińską. Ten błekitny ciek to San na granicy. Obok słup graniczny...  



... a po drugiej stronie wielkie bale słomy i siana jako element sesji foto....

 


Zawieźli nas też na torfowisko aby pokazać jak firma ze Szwajcarii wybudowała za grube pieniadze z UE piękny drewniany pomost do ogladania torfowiska... 





Ostatni punkt wyrypy to jak nazwaliśmy " Baza Ludzi Umarłych " bo czulismy sie jak u Hłaski... tutaj jeszcze granica....


ale tu już prawdziwa baza....






Tu w bazie pokaz działania syreny pamiętajacej lata stanu wojennego i strajków chłopskich w Ustrzykach Górnych....



Byliśmy już w odwrocie z " bazy " kiedy nad nami niezwykły widok. Klucze lecacych żurawi. Piękny zmierzch...




W drodze powrotnej zmierzch nad Bieszczadem....



Po powrocie do Ośrodka w Mucznem leśnicy podjęli nas kolacją z elementami muzycznymi z Karpat i okolic a także a jakże tańcami samczymi... 









Dzień trzeci Muczne

Miało być pięknie. Miała być najpiękniejsza sesja foto. Było duże rozczarowanie pogodą i brakiem możliwości focenia. Po dość zimnym ale pieknym dniem poprzednim chcieliśmy właśnie zdjęć z mgłami, szronem a była ciepła pulpa, zachmurzenie całkowite i nawet gdzieniegdzie deszcz. Ale pojechaliśmy w piękne miejsca na granicy, piękny poranek no niestety z niewielkimi efektami fotograficznymi...




Pozostało nam tylko sfocić samych siebie....



No i tutaj niespodziewanie koniec relacji. Z chłopakami pożegnaliśmy się po śniadaniu. Oni do Wawy my do Krakowa. Ale po drodze musiałem zawlec Kozaka w moje Bieszczadzkie miejsce na ziemi czyli Dziurdziowa. No i nastąpiła katastrofa. Straciłem wszystkie zdjęcia z trzeciego dnia z powodu dysku. Chyba nie przetrzymał tego trzeciego dnia i dlatego pozostało mi tylko to w telefonie. Dobrze że przynajmniej z poranku parę się ostało.
A tu na zakończenie wyrypy w Bieszczad nasz autoportret z Dziurdziowa !!! 



P.s Autorami zdjęć jesteśmy razem z Kozakiem a także koledzy z wyrypy. Niestety nie wiem dokładnie którego. Jak podacie podpiszę

Prezentacja zdjęc z wyrypy Bieszczad 2018 nastąpiło na spotkaniu Krakowskiej Witryny Fotograficznej w pazdzierniku 2018.

1 komentarz:

  1. Miło wspomnieć. Tam byłem miód i wino piłem... Było fanie tylko krótko :( Pozdrawiam - Funiek

    OdpowiedzUsuń